W weekend można już było poczuć tę baaardzo spóźnioną i wyczekiwana wiosnę.
Wreszcie znów słychać piękny śpiew ptaków w ogrodzie (too romantic).
Moje dzieci śmieją się ze mnie, kiedy nagle każę im zamilknąć:) i wsłuchać się w te cudowne dźwięki.
Kiedy je słyszę, cieszę się, że mieszkam na moim kochanym zadu..., choć bardzo lubię miasto.
O tej porze roku chyba wszyscy (a przynajmniej ci, którzy tak jak ja mają fioła na punkcie wnętrz) lubią wprowadzać jakieś zmiany, odświeżyć swoje otoczenie, choćby w drobnych elementach. Rozweselić...
A u mnie? Znikają różowe akcenty w kuchni i pojawia się... czerń! Bardzo optymistyczna zmiana:)
Ale właśnie tego od dawna chciałam, no i mam, i nic mnie już nie drażni...
Ale właśnie tego od dawna chciałam, no i mam, i nic mnie już nie drażni...
Ścianę pomalowałam najpierw farbą magnetyczną, a potem czarną tablicową.
Przy okazji tej małej metamorfozy muszę wspomnieć o SUPER sklepie internetowym:
Zakupiłam tam kolorowe magnesy widoczne na czarnej ścianie oraz plakaty, które jeszcze czekają na powieszenie:
Wszystko zostało dostarczone następnego dnia po zamówieniu, dostawa gratis!
W sklepie przeważa styl skandynawski, nie ma wielkiego wyboru produktów, ale za to są unikalne i dobrze wyselekcjonowane, no i ceny są przystępne.
Zapewne wrócę tam na zakupy!
Udanego wiosennego tygodnia Wam życzę:)
coś pięknego,wystarczy kilka chwytów i już wnętrze,meble inaczej wyglądają :)
OdpowiedzUsuńTen wpis jest bardzo interesujący
OdpowiedzUsuń